Poznajemy drzewa i krzewy

O bioróżnorodności i równowadze

Bioróżnorodność to „słowo studnia”. Mieści w sobie bogactwo przyrodnicze całego świata. Bioróżnorodność można rozpatrywać na wszystkich poziomach, począwszy od genów aż po ekosystemy. Żeby pojęcie to sobie oswoić, warto to robić partiami.

Bioróżnorodność nieodzownie łączy się z równowagą, a właściwie: równowaga panuje tam, gdzie różnorodność biologiczna nie jest zachwiana.

W codziennym biegu, zaaferowaniu człowiek miewa tendencje do skupiania się na szczegółach, tracąc z oczu jakże ważny ogół. Ten „ogół” to często perspektywa, punkt odniesienia, kontekst, to pewien obraz rzeczywistości. To funkcjonująca spójna całość. Widzimy świat „po swojemu”, szczególnie jeśli postrzegamy go przez pryzmat „lupy”. Wtedy fragment, na który patrzymy i budujemy na jego podstawie poglądy, jest tylko małym puzzlem, wyrwanym z kontekstu. Taki „błąd” popełniamy także wobec przyrody. Nie akceptując swej bezsilności wobec potęgi natury, małej wiedzy wobec ilości, złożoności i zależności procesów zachodzących w świecie, człowiek pozwala sobie na śmiałe ruchy, często w myśl źle pojętego „dobra przyrody”. Oddziela przyrodę od środowiska, człowieka od natury, postęp i rozwój cywilizacyjny od współistnienia z przyrodą. Nie zastanawia się również nad konsekwencjami swoich działań. Oddala go to od kompleksowego i multidyscyplinarnego patrzenia i rozumienia świata. Oddala od równowagi, w której powinien funkcjonować.

Równowaga. To pojęcie względne, niczym prawda – leży tam gdzie leży, niekoniecznie po środku. Skoro tak trudno ją zdefiniować, to  jeszcze trudniej do niej dążyć. Dla przyrodnika równowaga jest procesem, mówi się, że jest to równowaga dynamiczna. To dążenie do samoregulacji różnych układów w przyrodzie, które mają szansę samorealizacji.

Nasz świat, świat przyrody możemy porównać do mechanizmu zegara. Wyobraźmy sobie system kół zębatych, których poruszenie wprawia w ruch następne. To metafora zależności jakie panują w świecie istot żywych. Takich zależności jest bardzo dużo, to nie tylko prosty łańcuch pokarmowy, który znamy ze szkoły. Ingerencja w taki układ może się różnie skończyć. Czasem utrata jednego koła zębatego nie wpływa znacząco na cały mechanizm, ale wyobraźmy sobie, że zniszczeniu ulega jedno z kół kluczowych – możemy je porównać do gatunku, który jest kluczowym dla wielu układów.

By nie brzmiało to wszystko zbyt enigmatycznie wyobraźmy sobie świat bez pszczół. Konsekwencje przyrodnicze wyginięcia pszczół są nie do oszacowania, podobnie jak konsekwencje ekonomiczne dla człowieka. Według ONZ spośród 100 głównych gatunków roślin uprawnych, dostarczających ludziom 90 proc. pożywienia, aż 71 jest zapylanych przez pszczoły. Jak wygląda świat bez zapylaczy? Wiedzą już o tym Chińczycy w powiecie Hanyuan w Syczuanie, gdzie nadmierna presja i konsekwencja człowieka w niszczeniu środowiska doprowadziły do wymarcia dzikich zapylaczy. Zatem gdy zaczynają kwitnąć drzewa owocowe, mieszkańcy uzbrojeni w pędzelki próbują zastąpić owady. Takich przykładów jest wiele i coraz częściej są ponawiane próby  finansowego oszacowania kosztów degradacji środowiska.

Do niektórych ludzi przemawiają względy etyczne, do innych trafia czysta ekonomia. Jesteśmy różni, mamy inne doświadczenia, inną wyobraźnię i różną wrażliwość, ale świat w którym żyjemy jest tylko jeden. Równowaga, zarówno w życiu, jak i w przyrodzie nie jest dana raz na zawsze. To stan, o który należy zabiegać a jeśli już go doświadczamy – nie psujmy tego, pozwólmy mu trwać jak najdłużej.

Przejdź do góry strony